Liberwig Liberwig
2075
BLOG

Dlaczego warto przeklinać?

Liberwig Liberwig Polityka Obserwuj notkę 3

Każdemu z nas powtarzano w dzieciństwie, że przeklinanie jest złe i stanowi objaw braku wychowania. W dzieciństwie sprawa jest prosta - po prostu powtarzaliśmy niektóre słowa za dorosłymi, nie wiedząc nawet co oznaczają - czy to nieświadomie, czy dla zabawy - by obserwować zdziwione miny dorosłych, kiedy słyszeli od nas coś czego nie spodziewali się nigdy usłyszeć - a co było poniekąd tylko lustrzanym odbiciem towarzystwa, w którym dzieci się wychowywały. Sytuacje takie wiązały się z wieloma rozterkami dla dorosłych - zareagować ("gdzie ty to usłyszałeś gówniarzu?!"), czy udawać że nie słyszą, żeby uniknąć kłopotliwej konfrontacji, która wymagałaby udzielenia dziecku dodatowych wyjaśnień, co owo wypowiedziane słowo oznacza. Wielu dorosłych stosowało tę drugą metodę, co miało taki skutek, że wobec braku reakcji zmuszało dziecko do powtórzenia sekwencji, dzięki czemu nabyte słowo lepiej się utrwaliło.

Potem była faza "szpanowania", kiedy przeklinało się po to, by udawać bardziej dorosłych - niektórzy łączyli to z popalaniem papierosów - "palenie" to za dużo powiedziane - trzymanie w ustach zapalonego i "sztachanie się" jak małpa dynamitem.  To takie obrazki z dzieciństwa, przez które każdy z nas chyba przechodził - w mniejszym lub większym natężeniu.

A jak to jest  z przeklinaniem w życiu dorosłym?

Tutaj też są różne szkoły - istnieją środowiska, w których "k...", "ch..." i "p..." pełnią funkcję przecinków i  pojawiają się w przeciętnym zdaniu niemal co drugie słowo. Pomijając już estetykę używanego w ten sposób języka, trudno nie zauważyć, że wypowiedzi konstruowane w ten sposób są najczęściej pozbawione jakiejkolwiek wartości merytorycznej - po prostu onomatopeistyczne pomruki złożone ze słów uznawanych powszechnie za nieprzyzwoite.

Jeszcze inni nie przeklinają w ogóle - nawet wtedy, w najbardziej stresującej, zaskakującej lub denerwującej sytuacji - po prostu z reguły, na zasadzie słynnego powiedzenia "w Związku Radzickim siexa niet". I wreszcie opcja najbardziej moim zdaniem optymalna - że przeklinać trzeba po prostu umieć, nie nadużywać, ale i nie unikać za wszelką cenę. Przekleństwo jest jak przyprawa w kuchni - trzeba umieć ją stosować. Nadużywanie przekleństw grozi ich dewaluacją i spłyceniem sensu wypowiedzi, ale i całkowite ich  wyelinimowanie - w sytuacji, która aż się o nie prosi, grozi tym, że pozbawimy naszą wypowiedź czegoś istotnego - owego "nadwykrzyknika", który chcemy zastosować wówczas, kiedy chcemy zasygnalizować coś bardzo ważnego.

Oczywiście przekleństwa (i niuanse ich stosowania) stanowią tylko fragment środków stylistyczno-retorycznych - ważna jest też osobowość twórcy przekazu. Inteligencja, erudycja, poczucie humoru - posiadanie tych cech ułatwia stosowanie przekleństwa tam, gdzie "aż się o nie prosi" - i wypowiedź je zawierająca nie nosi wówczas znamion bełkotu pijanego menela, a wręcz przeciwnie nabiera dodatkowego smaku, tak jak szczypta wykwintnej przyprawy.

Ale to znów dotyczyło sprawy niuansów zabawy językiem, podczas gdy teraz chciałbym przedstawić zupełnie inne zastosowanie przekleństw w naszym języku codziennym - zwłaszcza tym, dotyczącym rozmów o polityce i sprawach publicznych. Wspomniałem już, że w wielu przypadkach przekleństwo stanowi coś w rodzaju "nadwykrzyknika", którego używamy, by zasygnalizować odbiorcy wagę tego, o czym mówimy. Poruszając w naszej sytuacji tematy polityczne, zmuszeni będziemy używać przekleństw coraz częściej - im gorszy będzie stan naszego państwa, im większa bezczelność i bezkarność rządzącej nami bandy Dyzmów i złodziei. Zjawiska te są już chyba dostrzegalne gołym okiem - jak zatem na nie reagować? Zastosować ową doktrynalą zasadę "siexa niet"? Owszem, zachowamy 100% pełnię tego, co nazywamy wysublimowaną kulturą osobistą (na którą składa się znacznie więcej czynników, niż tylko używane w określonych sytuacjach słownictwo), ale czy to jest w pewnych sytuacjach najważniejsze? Chyba nie na darmo poeta pisał by "odpowiednie dać rzeczy słowo" - cóż więc poradzić, że owa "rzecz" staje się z dnia na dzień co raz bardziej podła, że trzeba do jej właściwego opisania używać języka uznawanego za plugawy? Może właśnie tak trzeba - żeby sygnalizować wszystkim, że coś potwornie złego dzieje się z naszą rzeczywistością. Możemy opisywać złodziejstwa i bezczelność okupujących Polskę Dyzmów pięknymi i wymuskanymi słowami - tylko jaki to będzie miało skutek? W tym przypadku, przekleństwa to już po prostu rozpaczliwe chwytanie odbiorców przekazu za klapy i próba potrzęśnięcia nimi - patrzcie, coś złego się dzieje. To zatem nic innego, niż nazywanie po prostu rzeczy po imieniu - co może się komuś nie podobać, ale jak długo można zamykać oczy i udawać, że czegoś nie widzimy lub kwitować to tylko gładkimi, uczesanymi słówkami? Intencją przekleństwa w tym przypadku nie jest tylko tanie zaszkowanie odbiorcy - na zasadzie dziecka mówiącego "dupa" przy stole, ku zdumieniu rodziców - tylko pobudzenie odbiorcy do działania, by potraktował to co mówimy w sposó jak najbardziej poważny i wyciągnął z przekazu odpowiednie wnioski - oczywiście co do meritum przekazu, nie jego autora. 

Może, im wcześniej zaczniemy z tych przekleństw wyciągać wnioski i postępować tak, by do włądzy nie dochodzili ludzie, którzy zmuszają nas do przekleństw podczas poruszania tematów związanych z polityką i sprawami publicznymi, to problem sam się rozwiąże i przekleństwa nad pozostaną tylko tymi wykwintnymi przyprawami...

Zatem - nie chowajmy głów w piasek. Przeklinajmy tam, gdzie trzeba, wyciągajmy wnioski  i przede wszystkim działajmy  - postarajmy się o to, by żaden ze złodziei i Dyzmów, którzy dziś coraz częsciej zmuszają nas do przekleństw, już nigdy nie przekroczyli progu parlamentu lub rządu...   

Liberwig
O mnie Liberwig

Jaki jestem? Wyjdzie samo, ale jedno mogę napisać od razu - nie znoszę Dyzmów i zuchwałej głupoty, a tego ciągle nam przybywa. W wolnych chwilach czytam i podróżuję - www.liberwig.republika.pl Motto życiowe: Nie kłóć się z idiotą, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka